„Świat jest jeden i podlega tym samym prawom, a jednocześnie jest nieskończenie różnorodny ze względu na obecność niewyczerpanej mnogości niepowtarzalnych specyficznych zjawisk. Obraz nigdy nie będzie kompletny, jeśli ograniczymy się tylko do jednego podejścia.” – A.I. Veinik.
Współczesna filozofia nie ma pojęcia, czym jest materia i czy ma jakieś odmiany. Termin ten jest używany tylko po to, by nadać pewne znaczenie pojęciu ruchu. Przecież nie może się poruszać to, nie wiedząc co.
A.I. Viejnik nie zawracał sobie głowy zgadywaniem, czym jest materia i skupił swoją uwagę na ruchu. Uważał za uzasadnione badanie wszelkich form ruchu z uniwersalnych energetycznych pozycji. Dlaczego? Ponieważ po prostu nie ma bardziej ogólnej charakterystyki w nauce.
A.I. Veinik zasugerował, że absolutnie każda forma ruchu, absolutnie każdy stopień złożoności, powinien być oceniany przez jednolitą charakterystykę – „uogólniony ładunek”. Czym jest ładunek? Jest to miara i tylko miara ilości substancji jakiegoś zjawiska. W związku z tym w żaden sposób nie można mieszać tych dwóch pojęć – ilości substancji i jej miary. Mnożąc ładunek przez odpowiadający mu potencjał można obliczyć energię danej formy ruchu.
Na czym polega wygoda? Abstrakcyjne pojęcie materii nie jest dotykane (!), tj. pozostaje tak samo nieokreślone jak wcześniej, ale ruch jest kwantyfikowany i dla każdej formy indywidualnie. Co to daje? Istnieje możliwość oceny stanu i interakcji obiektów lub procesów, a także ich porównania według jednego schematu.
Na najprostszym, elementarnym poziomie, wszystkie ładunki mają doskonale konkretne „materialne wsparcie”. A.I. Veinik wyróżnił siedem elementarnych form ruchu (tj. substancji i związanych z nimi zachowań):
– chroniczną (związaną z czasem),
– metryczną (związaną z przestrzenią),
– rotacyjną (związaną z obrotem),
– wibracyjną (związaną z oscylacjami),
– wermiczną lub termiczną (związaną z ciepłem),
– elektryczną,
– magnetyczną.
W przypadku bardziej złożonych form ruchu, gdy niemożliwe jest określenie materii lub po prostu nie jest to konieczne, dopuszczalne jest użycie pojęcia „warunkowo prostego” ładunku, w tym sensie, że jego dalsza „fragmentacja” nie ma fundamentalnego znaczenia. Jako przykład podał różne warianty warunkowo prostych form ruchu, z których krytycy w jego czasach żartowali, takie jak odczywanie, ekologia i wiele innych.
Każde ciało (obiekt, cząstka) składa się z wielu porcji (kwantów) o różnych ładunkach (elementarnych lub umownie prostych) połączonych ze sobą i będących w interakcjach. W podanej liście elementarnych form ruchu dwie formy – chroniczna i metryczna – stanowią oczywisty dysonans w stosunku do ogólnie przyjętej opinii.
Czy czas i przestrzeń są materialne czy nie?
Powszechnie uważa się, że Wszechświat istnieje w czasie i przestrzeni, jak w jakimś pustym pudełku bez ścian. Innymi słowy, przestrzeń i czas odgrywają rolę pewnych cech pomocniczych, wspierających, referencyjnych, oddzielonych od „wszystkiego istniejącego” i umieszczonych ponad nim – ponad Wszechświatem, materią i ruchem.
Zgodnie z paradygmatem A.I. Veinika „wszystko, co istnieje”, czyli Wszechświat, składa się z materii i jej zachowania. W związku z tym, jeśli czas i przestrzeń istnieją, to nieuchronnie muszą być objęte tymi dwiema kategoriami i nie mogą być wyjęte poza Wszechświat jako nawiasy – widzę w takim wyjęciu naruszenie elementarnych zasad logicznego myślenia. Czas i przestrzeń są więc z konieczności pewnymi czysto prywatnymi cechami materii i jej zachowania. Takie rozumienie włącza czas i przestrzeń w ogólny cykl niezliczonych równorzędnych zjawisk przyrody, krok ten będzie miał kolosalne konsekwencje dla teorii i praktyki” [1, p.230].
Czas i przestrzeń mają zasadniczo różną rangę. Czas jest cechą zachowania (wartością odwrotną do potencjału chronicznego) substancji chronicznej. Przestrzeń reprezentuje substancję (masa doskonale nadaje się do roli ładunku metrycznego [1, s. 246]), a nie zachowanie i substancję elementarną, ponieważ nie można jej rozłożyć na jeszcze prostsze składniki.
Wyjaśnię różnicę w rangach na codziennym przykładzie, wykorzystując w szczególności zasadę addytywności [1, s. 215-227]. Załóżmy, że tydzień temu kupiłeś cegły na budowę domu. Dodając dwie cegły, otrzymasz blok o podwójnej objętości. Zatem cegła jest substancją. Jeśli zsumujemy dwa „czasy życia” (po jednym tygodniu każdy) tych cegieł, nie otrzymamy bloku, który miałby dwa tygodnie!
Gdyby tak było, pod koniec budowy domu miałby on wiele lat i musiałby zostać rozebrany z powodu zniszczenia. Stąd czas ma właściwości potencjału. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że za plecami każdego potencjału absolutnie w każdym przypadku znajduje się substancja (materia), staje się jasne, dlaczego A.I. Veinik widział za plecami czasu substancję chroniczną, której cząstkę elementarną nazwał chrononem (po raz pierwszy termin ten pojawił się w 1968 roku, kiedy udało mu się opublikować swoją „Termodynamikę” [2, s.54]). [2, с.54]).
Viejnik o czasie
Materia chronalna porusza się pod wpływem różnic potencjałów (chronałów). Jak chronal i czas odnoszą się do siebie? Cytuję A.I. Veinik: „Chronal powinien określać chronalną aktywność ciała, które zawiera materię chronalną, tj. tempo wszystkich procesów, a wraz ze wzrostem chronalu ta aktywność (tempo) powinna rosnąć. Ale wraz ze wzrostem czasu trwania wszystkie procesy zwalniają, zanikają, aktywność chronalna systemu maleje, co oznacza, że czas trwania jako taki nie może bezpośrednio służyć jako chronal. Dlatego konieczne jest wybranie jako chronału wartości odwrotnej do czasu trwania, wtedy wraz ze wzrostem chronału aktywność chronalna systemu wzrośnie, tempo (prędkość) wszystkich procesów w nim wzrośnie” [1, s.p.23]. [1, с.231].
Stąd wniosek: czas (trwanie) jest odwrotnością chronału (potencjału). Wszystkie proste zjawiska podlegają tym samym prawom termodynamiki, więc możemy kontrolować chronal i, w konsekwencji, rzeczywisty czas fizyczny tak łatwo, jak kontrolujemy, na przykład, temperaturę.
Dla prawidłowego zrozumienia problemu czasu należy dodać do powyższego, że czas nadawany przez radio jest zupełnie inny, konwencjonalny, społeczny, referencyjny, natura go nie zna, został wymyślony przez człowieka w celu racjonalnej organizacji życia w społeczeństwie. Dokładny czas konwencjonalny jest określany metodami astronomicznymi i „przechowywany” przez zegary kwarcowe, molekularne i inne.
Zawsze „płynie”, „przechodzi” z przeszłości przez teraźniejszość do przyszłości ściśle równomiernie, ze stałą prędkością, na której zmianę nie pozwalają specjalne służby czasu. Czyż nie przypomina to słynnego wyrażenia „strzałka czasu”, wprowadzonego w 1928 roku przez A. Eddingtona? Stąd jasne jest, że „strzałka czasu” to przebieg czasu warunkowego, który nie istnieje w naturze, jest wymyślony dla wygody ludzkiego społeczeństwa.
„Nawiasem mówiąc, Einstein zrozumiał to na odwrót: błędnie nazwał małe czasy trwania przyspieszeniem upływu czasu, czyli pomylił prędkość procesów i czas ich trwania. Z kolei okazało się, co jest bardzo interesujące i ważne, że z woli losu niektóre znane prawa fizyczne obejmują czas rzeczywisty, na przykład drugie prawo mechaniki Newtona, podczas gdy inne obejmują czas warunkowy, w szczególności prawa transportu, w tym słynne równania Maxwella, które służą jako podstawa teorii Einsteina.
Dlatego najbardziej absurdalnym błędem teorii względności jest to, że Einstein mówi o zmienności przebiegu czasu warunkowego, podczas gdy nie jest on w stanie zmienić się w ogóle. Stąd wszystkie inne wnioski tej teorii są bezsensowne. Zastępowanie czasu rzeczywistego czasem warunkowym i odwrotnie jest przyczyną wielu nieporozumień we współczesnej nauce”.
A.I. Veinikowi udało się określić niektóre właściwości chrononu (elementarnej cząstki materii chronalnej na poziomie mikrokosmosu):
– Chronon zawiera „porcje” materii metrycznej (ma wymiary, masę), rotacyjnej (spin), wibracyjnej (wibracyjnej) i kilka innych.
– Pod względem wymiarów (masy) chronony są miliony i miliardy razy mniejsze od elektronu, stąd ich wysoka zdolność przenikania – przechodzą nawet przez Ziemię – i prędkość, która waha się od dziesiątek i setek metrów na sekundę do dziesiątek i setek prędkości światła.
– Będąc częścią większości znanych nam mikrocząstek, chronony nadają im właściwości trwania istnienia, kolejności sekwencji.
– Pod działaniem różnicy potencjałów chronalnych następuje transfer substancji chronalnej, a jej dostarczaniu lub wycofywaniu z systemu towarzyszy nie tylko zmiana jej potencjału chronicznego, ale także energii.
– Eksperymenty z chrononami pokazują, że gdy są odbijane od lustra, ich znak zmienia się na przeciwny, a chronony o tym samym znaku są przyciągane, a te o różnych znakach są odpychane.
– Światło przenosi chronony obu znaków.
– „Najbardziej niezwykłą właściwością chrononów jest ich zdolność do przenoszenia kalejdoskopowo różnorodnych i wyczerpujących informacji o każdym ciele (ożywionym i nieożywionym), które je emituje”.
Kozyriew o czasie.
Leningradzki astronom N.A. Kozyriew, zajmujący się problemem wewnętrznej struktury gwiazd, badał dane obserwacyjne dotyczące gwiazd ciągu głównego, zebrane przez więcej niż jedno pokolenie astrofizyków. Naukowiec przeanalizował diagram Hertzsprunga-Russella, diagramy „widmo-jasność”, zależności między klasą widmową (lub temperaturą powierzchni) a absolutną wielkością gwiazdową (lub logarytmem jasności) gwiazd, co pozwoliło wyciągnąć wnioski na temat natury i rozwoju gwiazd. Diagram Hertzsprunga-Russella, w szczególności, jest rodzajem diagramu stanu gwiazd, w wyniku czego gwiazdy o podobnych właściwościach fizycznych tworzą na nim mniej lub bardziej odizolowane grupy, charakteryzujące warunki początkowe i dalsze etapy ewolucji gwiazd. Większość znanych gwiazd znajduje się w głównej sekwencji.
N.A. Kozyriew zwrócił uwagę na fakt, że gęstość energii w gwiazdach jest bardzo niska i jest mało prawdopodobne, aby w takich warunkach procesy syntezy termojądrowej służyły jako główne źródło energii gwiezdnej. Podkreśla to niezwykle mała liczba wykrywalnych neutrin słonecznych. Tak niska gęstość energii w gwiazdach jest faktem i nie jest obecnie wyjaśniona.
Około 1947 roku N.A. Kozyriew zaproponował „radykalną zmianę ujęcia problemu i sformułował go w następujący sposób: traktując świat gwiazd jako gigantyczne laboratorium, w którym materia i energia promienista mogą być badane w szerokim zakresie stanów, wychodząc z analizy uzyskanych w nim prawidłowości empirycznych i bez przyjmowania arbitralnych założeń, znaleźć warunki zachowania materii i energii w gwiazdach jako pewne niewiadome w matematycznie uformowanych równaniach” [4].
Matematycznie N.A. Kozyriew doszedł do wniosku, że w gwieździe wszystkie siły są tak zrównoważone, że po prostu nie ma skąd pochodzić energia. Pozostała tylko jedna rzecz – czas. Łatwo powiedzieć. W tamtych odległych latach N.A. Kozyriew, oczywiście w przeciwieństwie do A.I. Veinika, nie uważał czasu za prawdziwą substancję. Dokładnie sprawdzał wszystkie swoje wnioski i, ogólnie rzecz biorąc, był gotów zaakceptować fakt, że w eksperymentach z teleskopem zarejestrowano nie czas, a coś innego. Ale co wtedy? Zarejestrowano jakiś rodzaj promieniowania…..
Nawet w 1971 roku N.A. Kozyriew wciąż powtarzał myśli zawarte w swojej „mechanice przyczynowej” (1958): „Eksperymenty dowodzą istnienia wpływu w czasie jednego systemu materialnego na inny. Wpływ ten nie przekazuje impulsu, więc nie rozprzestrzenia się, ale pojawia się natychmiast w innym systemie materialnym. Tak więc w zasadzie możliwa jest natychmiastowa komunikacja i natychmiastowa transmisja informacji. Czas uświadamia sobie związek między wszystkimi zjawiskami Natury i aktywnie w nich uczestniczy. Czas ma różne właściwości, które można badać za pomocą eksperymentów. Czas niesie w sobie cały świat wciąż niezbadanych zjawisk” [5].
I tylko w 1976 roku na sympozjum poświęconym otwarciu 2,6-m teleskopu Obserwatorium Astrofizycznego Byurakan, N.A. Kozyriew całkiem świadomie stwierdził: „Badanie natury energii gwiezdnej na podstawie obserwacji astronomicznych prowadzi do wniosku, że czas ma właściwości fizyczne”. „Fizyczne właściwości czasu wypełniają jego interwały treścią i jednocześnie nie mogą zmieniać jego geometrii. Dlatego ta idea czasu nie jest sprzeczna z systemem nauk ścisłych, a jedynie uzupełnia je o możliwość wystąpienia nowych zjawisk. Jednak takich zjawisk nie zaobserwowano w laboratorium, a zatem nie było potrzeby przeprowadzania eksperymentów w celu zidentyfikowania fizycznych właściwości czasu. Obecnie dane astronomiczne wykazały istnienie wpływu czasu na materię i dlatego istnieje pilna potrzeba laboratoryjnego zbadania tych możliwości”.
Mamy tu do czynienia z ciekawą sytuacją. Z jednej strony N.A. Kozyriew, jako zwolennik teorii względności (przed aresztowaniem wykładał ją nawet w instytucie pedagogicznym), nie chciał odchodzić od klasycznych koncepcji, z drugiej strony w jego pracach czas jawił się jako niezależne zjawisko, które poprzez swoje właściwości fizyczne aktywnie wpływa na zjawiska przyrody. Można powiedzieć, że czas, według Kozyriewa, był trzecim, „jakby specjalnym rodzajem substancji” [7], istniejącym wraz z fizycznymi właściwościami przyrody. [7], istniejącą wraz z materią i polami fizycznymi (niektórzy filozofowie nazywają taką koncepcję czasu „substancjalną”).
Ale miał bardzo dziwny bukiet właściwości: skończoną podróż, gęstość, przepływ, a także przenosił energię i pęd, ale nie impuls, poza tym interakcja poprzez czas mogła być natychmiastowa. A gorliwi zwolennicy „substancjalności” czasu dodawali – nie tylko natychmiastowe, ale także „z prędkością światła i z odwrotnością prędkości światła” [8]. Moją kpinę z wprowadzenia nowego fizycznego pojęcia „odwrotności prędkości światła” dobrze ilustruje głęboko przemyślane napomnienie jednego z fizyków: „Stawianie nowych kroków w poznawaniu Wszechświata jest niezwykle trudne, dlatego odkrywcom można wybaczyć wiele błędów w prezentacji swoich teorii. Jednak nieprofesjonalizm naśladowców jest niedopuszczalny”.
W rzeczywistości, mówienie o „natychmiastowej propagacji” interakcji z materialistycznego punktu widzenia jest absolutnie niedorzeczne. Chociaż, jeśli wziąć pod uwagę założenie A.I. Veinika o istnieniu cząstek, nie zawierających kwantów materii chronicznej, czyli jakby „jednocześnie obecnych” i w przeszłości, i w teraźniejszości, i w przyszłości, to takie założenie z piskiem, ale można przyjąć.
Co zaskakujące, jest wielu zwolenników teorii „jakby czasu” – „mechaniki przyczynowej”, próbujących skrzyżować dziwną „substancję” czasu z nie mniej dziwną teorią względności. „Fascynujące oblężenie twierdzy o nazwie „CZAS”, prowadzone przez naukowców i filozofów z wykorzystaniem różnorodnego arsenału współczesnej wiedzy”, można prześledzić choćby poprzez bibliotekę „wirtualnego Instytutu Badań nad Naturą Czasu”. Jakby przy okazji, oblegając twierdzę, zuchwali „naukowcy i filozofowie” dali się tak „ponieść”, że przeoczyli brak jednego muru i ubitej ścieżki wewnątrz….. Na stronie internetowej Instytutu A.I. Viejnik nie jest wspomniany ani jednym słowem!
Paradoksalnie, nie jest wykluczone, że faktycznie im się to uda (matematyka potrafi absolutnie wszystko, a nawet więcej): „Pojawienie się w ramach podejścia Kozyriewa siły przyczynowości i innych mniej zbadanych zjawisk prowadzi do możliwości całego szeregu efektów fizycznych pozornie niezwiązanych z problemem czasu per se. Rozwój tego podejścia zapewni nowy wgląd w szeroki zakres problemów, od biologii po kosmologię”
Znacznie większy „efekt fizyczny” można osiągnąć, jeśli mechanikę przyczynową Kozyriewa potraktuje się jako opis interakcji dwóch ciał (obiektów, systemów) według A.I. Viejnika. Przyczyna – pierwsze ciało w stanie przed interakcją z drugim ciałem. Skutek – drugie ciało w stanie po zakończeniu interakcji z pierwszym ciałem. Związek przyczynowo-skutkowy jest samym procesem interakcji. Oczywiście dwa ciała początkowo mają interfejs, tj. są oddzielone od siebie „nieskończenie małą szczeliną w przestrzeni”. Poza tym żadna interakcja nie może trwać natychmiast…. Dzielimy jedną rzecz przez drugą i mamy słynne C2 Kozyriewa.
L.S. Shikhobalov, mniej lub bardziej trzeźwo oceniając sytuację, uspokaja aktywnych zwolenników: „Teoria Kozyriewa, zakładająca, że czas ma dodatkowe (fizyczne) właściwości wraz z czasem trwania, nie może być błędna, grozi jedynie przesadą. Rzeczywiście, jeśli czas rzeczywisty nadal nie posiada żadnych właściwości poza czasem trwania, to umieszczając w równaniach tej teorii wszystkie charakterystyki odpowiadające dodatkowym właściwościom równym zeru, otrzymamy teorię, która zakłada obecność jedynej właściwości czasu – trwania” [7].
Dopiero A.I. Veinik zdał sobie sprawę z prawdziwego znaczenia pracy leningradzkiego astronoma w tym kierunku – eksperymentalnego dowodu, że czas (a raczej materia chroniczna) jest materialny, nie w fałszywy, relatywistyczny sposób, ale w rzeczywistości: „Początkowy impuls do eksperymentów otrzymałem od N.A. Kozyriewa, który obserwował gwiazdę Procyon w swoim teleskopie, ale nie w miejscu, z którego wydaje się emanować światło widzialne, ale w miejscu, w którym faktycznie znajduje się w danym momencie z prędkością propagacji światła, a także prędkość i kierunek ruchu gwiazdy. Od samego początku było dla mnie jasne, że N.A. Kozyriew miał do czynienia z niewidzialnym promieniowaniem, którego prędkość propagacji wielokrotnie przekracza prędkość światła. Wyniki eksperymentów N.A. Kozyriewa z tym promieniowaniem doprowadziły mnie do pomysłu, że ma ono naturę chroniczną” [1, s. 333]. [1, с.332].
„Niezwykłe eksperymenty N.A. Kozyriewa zasługują na wielką uwagę. Eksperymenty te nadają się do kompleksowego wyjaśnienia z punktu widzenia OT nawet w części, w której zawodzą ich autora…. Tak czy inaczej, ale N.A. Kozyriew jest pierwszym naukowcem, który zwrócił uwagę na potrzebę poważnego zbadania fizycznej treści pojęcia czasu, ale także zaproponował w tym celu pewną teoretyczną i eksperymentalną aparaturę” [1, s. 230].
A.I. Veinik dokonał doskonałej oceny naukowej intuicji N.A. Kozyriewa, niemniej jednak należy wyraźnie zrozumieć różnicę między „substancjalnością” czasu Kozyriewa a substancją chroniczną Veinika! Czas Kozyriewa nigdy nie zamanifestuje się jako prawdziwa substancja. Powtarzając lub rozwijając jego eksperymenty, eksperymentatorzy z pewnością coś odkryją, ale zawsze w niewłaściwy sposób i wbrew tradycyjnym teoriom. Och, będzie im trudno „twórczo” dostosować je do wyników…..
Wyobraź sobie, że A.I. Viejnik i N.A. Kozyriew pracowali równolegle z czasem materialnym! Ale nigdy nie mogli zjednoczyć swoich wysiłków. Różnice w technice można przezwyciężyć, ale nigdy w koncepcjach światopoglądowych. Trudno jest dać prawdziwą ocenę pracy Kozyriewa, zwłaszcza gdy jest ona coraz bardziej ukryta pod warstwą „profesjonalizmu zwolenników”. Wydaje mi się, że żaden teoretyk nigdy nie próbował zrozumieć jego idei, podobnie jak poglądów A.I. Viejnika.
Tłumaczenie DQ&…